poniedziałek, 29 lipca 2013

Ally. Rozdział 1. - W poszukiwaniu 1D. ;*

Stwierdziłam, że zrobię dłuższe opowiadanie takie... z rozdziałami i w ogóle :D

ROZDZIAŁ 1.

W poszukiwaniu 1D.

  Na to czekałam. Oszczędzałam i oszczędzałam, prosiłam mamę i nareszcie mogę to zrobić. Zobaczyć moich idoli. Jadę na ich koncert do Londynu! Pierwszy raz czuję takie ogromne szczęście. Szczególnie, że nie jestem zbyt bogata i nigdy nie miałam takiego drogiego prezentu.
To już ten moment. Wsiadam do samolotu. Zajmuje miejsce i czekam. Ktoś siada obok mnie. Jakiś chłopak, przyznam że dość ładny.
- Hej, jestem Filip, a ty? - powiedział z uśmiechem nieznajomy.
- Jestem Alice. - wyjąkałam.
- No więc... po co lecisz do Londynu? - spytał.
- Na koncert One Direction, a ty po co? - uśmiechnęłam się lekko.
- Hahahahahaha, lubisz tych pedałów?! Żal! - Wykrzyczał ze śmiechem.
Miałam ochotę go walnąć i to z całej siły, albo przynajmniej na niego nakrzyczeć, ale bałam się. Nie chodzi o to, że bałam się jego, lecz o to, że jestem strasznie nieśmiała. Resztę lotu przesiedzieliśmy w ciszy.
  Po jakimś czasie byliśmy na miejscu, pojechałam do jakiegoś hotelu i się rozpakowałam. Przyjeżdżałam właściwie tylko na koncert, ale chciałam tam zostać na pare dni. 
  No i w końcu przyszedł czas na koncert. Ubrałam się w moje kochane czarne rurki, białą bluzkę, czarne trampki i oczywiście moją ulubioną czapkę. Byłam w pierwszym rzędzie. Gdy chłopcy weszli na scenę, moje serce zaczęło tak szybko bić, że myślałam, że zaraz dostanę zawału.
  Tak jak przypuszczałam koncert był świetny. Gdy się już całkowicie skończył nie było rady się wydostać. Zobaczyłam jakieś otwarte drzwi. Podbiegłam i wyszłam nimi... byłam w jakimś zakątku, nikogo tam nie było. Rozglądnęłam się i nagle usłyszałam jakieś głosy za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam ich. Pięciu uśmiechniętych chłopaków.
- OMG! To naprawdę wy?! - wykrzyczałam zszokowana.
- Cicho! Bo się tu wszyscy zbiegną... - uciszył mnie Harry.
- Przepraszam, jestem strasznie podekscytowana. - wytłumaczyłam się.
- W porządku... ej, ja Cię chyba widziałem. Czy przypadkiem nie byłaś w pierwszym rzędzie? - spytał Louis.
- Tak. Nie wierze, że mnie zapamiętałeś... - próbowałam się opanować. - Macie może chwilkę?
- Właściwie to tak. Tylko lepiej nie tu, bo kto wie... może ktoś nas tu zauważy, a my jesteśmy już za bardzo zmęczeni. - powiedział Zayn.
- Możemy pogadać w samochodzie? To najbezpieczniejszy sposób. - uśmiechnął się Harry.
 Zgodziłam się i przeszliśmy się do auta.
- No więc, o co chodzi? - spytał zaspany Niall.
- Po prostu jesteście moimi idolami, a od kąt przyleciałam do Londynu koncert był najmilszym co mnie spotkało... właściwie to był on najmilszą rzeczą w całym moim życiu - opowiedziałam.
- Nie przesadzaj. A co, nie podoba Ci się Londyn? - Harry popatrzył się na mnie tym jego wzrokiem.
- Chodzi o to, że na razie mam po prostu pecha... - powiedziałam lekko przygnębionym głosem.
- Wiesz, co? Jesteś fajna i miła... ale ja zaraz usnę, jestem strasznie zmęczony. Dam Ci mój numer, jak coś to zadzwoń, to sobie jeszcze pogadamy kiedyś. - ziewnął Niall.

  Czy on naprawdę powiedział, że da mi swój numer?! Ja chyba śnię! Uszczypnęłam się, zapisałam sobie numer Niall'a, a chłopcy odwieźli mnie do domu. Podziękowałam im, weszłam do mojego pokoju i próbowałam uwierzyć w to co się stało.

Podobało wam się? ;33
To moje pierwsze takie opowiadanie, wiem że nie umiem za bardzo pisać, ale nie jest aż tak źle, no nie? :D
Kolejną część napiszę jak zobaczę, że ktoś czyta... więc zostaw komentarz! ;*



2 komentarze: